W zeszłą sobotę rozegraliśmy (2 na 2 graczy) bitwę opartą, raczej luźnie, na pancernym starciu pod Okuniewem latem 1944.
Założenia były szczytne:- każdy z graczy wstawiał batalion wg TOE z okresu w pełnym składzie- przygotowałem rozkazy, sovieci rozkłądali się po jednej stronie stłu a mieli opanować przeciwny, niemcy atakowali z flanek w losowym miejscu i czasie- stół był przygotowany na bitwę pancerną co było zgodne z realiami historycznymi (dwie wioski, droga, małe laski no i przedmieścia Warszawy)
I tu zaczeło trzeszczeć.
Batalion niemiecki jest silniejszy od odpowiadającej formacji radzieckiej (w przybliżeniu korpus pancerny, równowartość 3 batalionów czołgów średnich w radzieckim wydaniu). No ale jeszcze było symatycznie.
Druga sprawa. Zawiniły rozkazy i czynnik ludzki. Rozkazy dawały bonus dla niemców (atakowały z flanki) a dodatkowo czerwonormisci prowadzili swoje czołgi tak że jak niemcy się pojawili to nie było co ratować. Zabacznie sami.
A to już płonie korpus pancerny i całe jego shermany. T-34 zostały wklepane w cągu tury od pojawienia się panter na stole. Potem ponownie pojawił się jako uzupełnienia tyle że w asyscie pułku Is-2 (4 standy). Ponownie za dużo się nie nawojowały.
Podsumowując:
- Zrównoważenie rozpiski to połowa sukcesu (12 standów razem panter nie się ruszyć). System punktowy pomaga w takim wystawieniu sił aby nie było przegięć.
- Rozkazy powinny być lepiej przemyślane i przynajmniej zabezpieczyć graczy przed ich podstawowymi błędami.
- BKC średnio sprawdza się w wystawianiu pełnych batalionów (10-25 standów) pod jednym HQ bo tyle standów nie mieści się (sensownie) w kole o promieniu 20cm.
Na koniec splendory spłyneły na stronę niemiecką. Herr Krypton i Herr Maciek zaraz po odebraniu odznaczeń. Towarzyszowi Przemkowi czołg rozjechał głowę a Towarzysz Paulianus wkręcił się w gąsienicę.