niedziela, 9 września 2018

WHRPG: sesja Śmierć na rzecze Reik

Witam, 

Wczoraj w ramach inauguracji zimowego (lato minęło :) ) sezony rpg wróciliśmy do kampanii do sztandarowej kampanii pierwszej edycji WHRPG - o której każdy słyszał a mało kto ukończył :) My ramy wg zasad drugiej edycji - problemów z konwersją nie ma - resztę improwizuję.

Jest to już kolejna sesja w ramach tego setu - jakoś nigdy nie starczyło mi zapału aby coś wrzucić na bloga... :(


Jest 12 Pfluzeita (marzec) wieczór 

W poprzedniej sesji nasi dzielni herosi: 
Berni - człowiek, przepatrywacz
Rudi - niziołek, świeżo upieczony kupiec
Dura - krasnolud, strażnik więzienny
Johann - człowiek, reketer

zostali wynajęcie przez krasnoluda inżyniera Aynjulls'a Isembeard'a do ochrony jego placu budowy. Na zlecenie samego Imperatora buduje semafor do komunikacji między Aldorfem i Null. Od jakiegoś czasu znikają jego pracownicy, nerwy pozostały są na postronkach, termin już za 7 dni a stawką jest kasa i, co ważniejsze, reputacja.



Już w trakcie poprzedniej sesji gracze ustalili że pracownicy na noc schowają się barakach, dwójka graczy będzie czuwać na terenie budowy wieży, a krasnal i nizioł jako że widzą w ciemności będą krążyć na około podstawy wzgórza na której usytuowana jest rzeczona wieża. Podejrzewają również że pod wieżą mogą być jakieś pomieszczenia - wytypowali jedno podejrzane miejsce.

Muszę jeszcze wspomnieć że graczy przybyli tu na pokładzie barki Berebeli i swojej łódki. Na pokładzie których zaokrętowali się towarzysze graczy: Josef, Woltar z Gildą i ich córka Elsa jako załoga barki, oraz pasażerowie: kapłan Shailly Gustaw i jego uczeń Ursus. Do tego dwa konie z wozem oraz pokaźny ładunek drewna. Żaden z nich nie wyrywał się z pomocą na nocne zadanie.

Więc startujemy.

2 godziny po zmroku w pomieszczeniu w którym czuwał Berni i Johann bezszelestnie otworzyła się klapa i z podłogi wyłonił się ghoul. Berni bohatersko zaalarmował resztę bohaterów patrolujących okolice wzgórza. Johanna natomiast sparaliżował strach i więc z otwartą japą obserwował przebieg wypadków. 
Walka była nierówna ghoul wyraźnie dominował nad Bernim i mimo że temu udało się na chwilę wepchnąć maszkarę do ogniska po środku pomieszczenia to umarlak go zmasakrował - skończyło się na wydaniu punktu przeznaczenia. 
Równocześnie do pomieszczenia wpadł Rudi, wspiął się po linie przez okno, oraz Durak. Rudi zamarł ze strach i klapną na dupę koło Johanna, Durak przygotował się do ataku. 
Sytuację rozwiązał Rudi, w końcu przełamał strach, bełt z kuszy przyszpilił umarlaka do ściany. 



Zaraz potem pojawili się gapowie oraz kapłan z barki. Podratowali Johanna oraz odkryli że ghoul ma na szyli metalowy przedmiot którego obecność otwiera magiczną klapę oraz zamaskowane wejście w podstawie wzgórza.


W ciemność!

Bohaterowie zdecydowali się skorzystać ze zamaskowanego wejście w podstawie wzgórza. W środku zastali opuszczone laboratorium, gabinet i bibliotekę. Wszystko pod wiekową warstwą kurzu. Widać było że kiedyś było tam więcej rzeczy - włąściciel zabrał co cenniejsze przedmioty. 
Podziemi broniło 5 szkieletów. 
Bohaterowie słusznie wyczuli że nie wyjdą one poza podziemia więc po kolei zwabiali je do wyjścia gdzie ginęły od metodycznego ciskania w nie kamieniami - w którce przedsionek wypełnił się stosem kości i starożytnego żelastwa. 



Przeszukanie pomieszczeń ujawniło że po środku znajduje się komnata o stalowych ścianach z 6 otworami na "klucze". Pięć kluczy naleziono przy szkieletach. Dodatkowo znaleziono mapę imperium z zaznaczonym miejscem - ciężko obecnie wywnioskować co to za miesce i com można znaleźć. Bohaterowie skompletowali też stertę fantów - książek, akcesoriów laboratoryjnych, przedmiotów osobistych w tym księgę magiczną. Zawartość biblioteki przeważnie rozpadała się w palcach.

Bohaterowie zadali raport szefowi budowy i postanowili pozostać kilka dni na miejscu - w końcu dostają kasę za dzień stróżowania oraz muszą się trochę podleczyć. 

Wstaje nowy dzień po emocjonującej nocy.

Udali się na spoczynek. Zapytany kapłan Gustav zasugerował nie chwalenie się posiadaniem znalezionej magicznej księgi :) 

W południe koło barki przepłynął gigantyczny pyton warszawski :) Rudi posłał mu dwa bełty z czego drugi trafił. Nie wiadomo jak by się sprawy potoczyły ale sprowokowana bestia wpełzła na pokład i dobrała się do koni. Z nowy bohaterski Berni mimo ran rzucił się do walki wręczy. Dzielnie asystował mu Durak. Konie wpadły w panikę, ładunek latał po barce przygniatając znajdujących się tam załogantów. Chaos. 



Wąż zranił konia ale szybko go zaszlachtowano.


Bohaterowie po posiłku zaplanowali przeszukanie okolicy w poszukiwaniu zaginionych wcześniej krasnoludów. To powinno zamknąć sprawę. 

Kilka uwag:
- na tych dwóch i pół strony będących podstawą tego scenariusza roi się tyle błędów, niejasności i przeciwstawnych wersji tego samego faktu/szczegółu że mogły by posłużyć jako materiał do szkolenia "jako nie pisać scenariuszy rpg" - nie chcę spoilować przyszłych zdarzeń więc wymienię tylko że do końca nie wiadomo w jakiej fazie realizacji jest sama budowla, wymiary na mapie nie zgadzają się z opisem - gracze to sami magistrzy inżynierowie więc szybko wyłapali pewne naciągnięcia :) :) :) 
- sam scenariusz jest lekko naciągany - rozpisano już całe tomy o motywowaniu graczy - tutaj bez cichej umowy że gracze "łykną" to zlecenie nie było by nocnej przygody

Na tym na dziś koniec. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz