sobota, 2 lutego 2019

WHRPG: przygód Pietera Wanka w Księstwach Granicznych ciąg dalszy

Witam, 

Po przygodach opisanych w WHRPG: sesja pierwsza - Księstwa Graniczne Pieter wraz z kompanią dnia 18 Brauzeit'a (wrzesień) dotarł do celu podróży - Berre - stolicy lokalnej marchii de Boulion. 

Kupiec Hugo, u którego cała czwórka się najęła jako ochrona, zaprosił wszystkich do siebie gdzie poznali jego liczną rodzinę. Otton i Ludwik postanowili dalej kontynuować pracę dla kupca, ale tym czasem cała ekipa poszła zwiedzać miasto. W karczmie Gęsie Pióro zaczęły się dział uprzejmości poprzez stawianie kolejnych trunków - Pieter pierwszy raz w życiu kosztował coś za 10ss za butelkę.

Do tej samej karczmy, o dziwo, zawędrowały dwa leśne elfy, jeden gruby a drugim była elfka "Nocny Łowca" - jej imię jest tak długie że nie sposób zapamiętać. Okazało się że Pieter ją zna z draki jaka miała miejsce 2-3 tygodnie temu w jego rodzinnej Porębie a skończyła się kłótnią z innym miasteczkiem oraz ucztą ze zdobycznej krowy :)

Elfka wyjaśniła przyczynę swojej wizyty w tym mieście - śledziła pojmanego zbója o nazwisku Messerschlos - podejrzewa że wie on gdzie znajduje się jej porwana siostra. A teraz jest klops ponieważ zbój siedzi w lochach miejscowego zamku będącego siedzibą markiza. Towarzysze zaoferowali pomoc, a krasnolud Kargrum, po przełamaniu wrodzonej animozji do elfów, poinformował że ma przesyłkę dla markiza i może przy okazji przekazania podarku uda się coś dowiedzieć o więźniu. 

Kargum, elfka oraz Pieter po kilku głębszych ruszyli pod bramę zamku. I tu pojawił się spory problem, strażnicy mówili tylko w jakimś dialekcie bretońskim. Przekomarzanie ze strażą trwało już dłuższą chwilę gdy pojawił się jakiś znaczniejszy rycerz i uspokoił strony. Po jego interwencji porozmawiał z jakiś urzędnik - przedstawił się jako Igor, urany elegancko na czarno chudy i lekko zgarbiony jegomość. 

Igor przekazał nam abyśmy czekali w gospodzie Tłusta Gęś do wieczora - markiz i wicehrabia Julez de Boulion pośle po nas sługę. Elfka kupiła sobie całą kreację. Do wieczora było sporo czasu więc poświęciliśmy go na zakupy oraz zaciągnięcie języka w celu dostania się do lochów. Pieter kupił sobie elegancji kapelusz z wielkim piórem i nie wiedząc czemu odniósł wrażenie że nie niektórzy traktowali go z politowaniem. Dzięki kupcowi Hugonowi, poznali Denisa Bednarza a prze niego z kolei Josefa który na w rodzinie dostawcę warzyw na stół markiza. Przy nalewkach poznaliśmy wszystkie ploteczki, drzewo genealogiczne markiza oraz bieżąco sytuację polityczno-towarzyską w mieście. I umówiliśmy się na spotkanie z owym dostawcą warzyw.

Potem zaszliśmy do karczmy Tłusta Gęś i czekaliśmy na posłańca. Zjawił się sam Igor i przeprowadził nas przez tajne przejście na widzenie z markizem. Igor to barwna postać i gęba mu się nie zamykała. Markiz na wstępie elegancko się z nami przywitał i zaprosił do suto zastawionego stołu. Po tych uprzejmościach Kargrum przekazał podarek - pierścień z runą ochrony przed truciznami. Elfka wykorzystała sytuację i opowiedziała o przyczynie swojej wizyty. Markiz łaskawie zgodził się widzenie z opisywanym wcześniej zbójem. Widzenie zakończyło się sugestią władcy aby krasnolud towarzyszył świcie markiza w drodze powrotnej do krasnoludzkiego miasta na wielką ucztę zwycięstwa. Pieter z chętnie by się przyłączył do świty - i tak nie ma co robić a przy okazji może zarobi. 

Po kolacji cała trójka zeszła do jeszcze głębszych lochów gdzie prowadzeni prze Igora dowiedzieli się że katem jest jego brat Viktor. Doprowadzony Messerchlos był już w stanie "poprzesłuchaniowym". Gdy krasnolud i Pieter kontemplowali katowskie narzędzia elfka szeptem rozmawiała z więźniem. Po kilku dłuższych chwilach goście, czyli my, zostali odprowadzeni za mury. Na zewnątrz była już ciemna noc - wracaliśmy do Tłustej Gęsi gdzie na polecenie markiza mieliśmy zakwaterunek za darmo.

No i koniec.